Najnowsze wpisy


Mój smutek.
17 kwietnia 2010, 16:20

Zgaś moje oczy:

ja Cię widzieć mogę.

Zamknij mi uszy, a ja Cię usłyszę.

Nawet bez nóg znajdę do Ciebie drogę...!

Ramiona odrąb mi, a ja Cię obejmę sercem mym, które będzie mym ramieniem.

 (R. M. Rilke)

 

Zgubiłam się, coraz częściej jest mi wszystko jedno..

Przyszła prawda..
16 kwietnia 2010, 20:23

Przyszła Prawda, otworzyła mi Oczy, wytłumaczyła coś Duszy drastycznie ją raniąc. A Serce wyrwała, wrzuciła do kieszeni, parsknęła śmiechem pytając:
- Jakaś Ty durna, na co liczyłaś idiotko?
A usta odpowiedziały same za mnie:
- Liczyłam na trochę Miłości, liczyłam na Zrozumienie, Wsparcie i Zaufanie. Liczyłam na Zachwyt i Radość, na Uwielbienie i Spełnienie. Liczyłam na dotyk jego ust na moich ustach, na jego oczy wpatrzone w moje i na jego ręce na moim ciele. Liczyłam na rozmowę i wspólnie wypity dzbanek herbaty w zimę...Liczyłam na Niego.
Po tym wyznaniu Prawda zamyśliła się i stwierdziła:
- Twoje Serce głodne było Uczucia, więc wyrwałam je, Twoja Dusza spragniona Zrozumienia, więc zraniłam ją. Twoje Oczy pozostawały zaś zaślepione więc sprawiłam, że przejrzały i ujrzały mnie. Zrobiłam to dlatego, żebyś zobaczyła, Twoja miłość warta jest dużo więcej...

 

Otworzyłam oczy..? 

i tylko marzyć mi się morze świat tonący...
10 kwietnia 2010, 18:06

Każdego dnia dajemy sobie milion powodów by trzymac się za ręce i milion powodów by tego nie robić. Bo czasem fajnie jest zadawać miliony wymyślonych pytań i uzyskiwać na nie różne, niedorzeczne, dziwne odpowiedzi. Dobrze jest przekonac się, że czarne scenariusze mogą miec kolorowe zakończenie,że człowiek daje niesamowicie dużo uśmiechu. Miło jest jeść tosty popijać je truskawkową czekoladą, całowac się na mrozie, a potem piepszyć w ciepłym łóżku i słuchac dobrej muzyki..

          Ciągle tego mi brak...


I żeby NIGDY nie było nic innego, niż szczęśliwe zakończenia.
Mam to światło przed sobą, będzie jeszcze lepiej niż było.?

 

 

____________________________________________________

 

"Śmierć jest wielkością niezmienną, jedynie ból jest wielkością zmienną, która może nieskończenie wzrastać."    [*] 


To nie tylko najważniejsze osoby naszego kraju, to też żony matki, ojcowie... [*]

Potzrebuje zmian..
09 kwietnia 2010, 20:36

Przecież jest między nami tyle fajnych rzeczy.  Kurwa.! 

Co sie z nimi stało? Nie wiem, kiedy... 


_________________________________________________________

Rutyna mnie zabija. Potrzebuuję zmian, natychmiast, dużo.! To chyba nic dziwnego, że czasami mam ochote tak jak 236 dni temu wyjść z nim na spacer, rozmawiać z nim godzinami, śmiać sie do niego, słuchać tego co mówi, spojrzeć mu w oczy i po prostu milczeć.. kiedyś wszystko sprawiało mi radość i mogłabym siedzieć w tym żółto-czerwonym pokoju godzinami, wystarczyło, że był, że moge na niego patrzeć...

Zdrada, która się wyda.
08 kwietnia 2010, 19:38

 

Wiem, wymyśliłam całkiem moją i turbonową teorię w odpowiedzi na pytanie: dlaczego zdrada zawsze się wyda, wypełznie na wierzch niczym lukier na pączku, wprowadzi w stan III wojny światowej mężczyznę, Jego Kobietę i panią Kochankę? Odpowiedź nie jest tak oczywista jak możnaby się spodziewac rozkminiając stosunki miłosne- nie chodzi w ogóle o miłośc, zauroczenia, kosmiczny seks, motyle w brzuchu. I w tym momencie wszyscy pytają: jak to?
Udzielam prostej, logicznej, naukowo podpartej odpowiedzi: tak to.


Każdy z nas miał kiedyś lekcje biologii, ewentualnie wiedzy o społeczeństwie (o losie!). Prawdopodobnie gdzieś pomiędzy plotkowaniem na temat radosnych współklasowiczów, a pożeraniem kolejnej kanapki przemknęła informacja na temat tzw. drabiny potrzeb Maslowa (tego pana od dzwonka, światła i śliniącego się namiętnie psa).
Przypomnę, iż Maslow uważał, że koniecznośc wypełnienia podstawowych potrzeb jest kluczem do samorozwoju i nadbudowania szarego jestestwa człowieka bogactwem kulturowym. Za podstawowe potrzeby uważał kolejno: fizjologię, bezpieczeństwo, miłośc i przynależnośc, szacunek i uznanie, samorealizację.


Do czego zmierzam? Zastanawiam się jakie odpowiednio funkcje zaspokaja Jego Kobieta. Na pięc z plusem zaspokaja potrzeby fizjologiczne: jedzenia nie odmówi, napoju tym bardziej, użyczy wanny, szczoteczki do zębów (albo specjalnie kupi nową), będzie namiętną kochanką i zamknie po mężczyźnie klapę od kibla. Wtedy poczuje- mam go, w kontaktach doda do jego imienia emotikon imitujący całusa, poczeka na Jego wyznanie miłości, żeby westchnąc i powiedziec 'ja też cię kocham'. Nazwą to miłością i od tego momentu ona zapomni o swoich znajomych, pojawiając się wszędzie razem z nim. Itd., itd.
On nie zapomni o swoich kumplach, po prostu uprzedzi ich, że na pannę i może się za nim szwędac. Póki co. Będzie czuł się bezpiecznie z takim stanem rzeczy- ma gdzie wrócic, ma co zjeśc, od czasu do czasu zostawi trochę spermy w jej łonie i na prześcieradle. W zasadzie tak wygląda spokojne, szczęśliwe życie. Oczywiście, czasem (może nawet częściej) będzie miał przebłyski typu 'o matko, kocham ją!', gdy sukienka tak ładnie opina jej ciało, gdy ubrudzi się masłem, gdy naprawdę fajnie obciągnie i połknie. Poczuje się spełniony, zadowolony, zrealizuje większośc swoich potrzeb, Jej potrzeb, wszystko super. Ale mężczyzna (i mówię to z pełnym uwielbieniem i szacunkiem dla tej płci), to jednak facet, super-macho, obrońca uciśnionych, TurboDymoMen i Kapitan Planeta w jednej osobie. Pies na baby.
Przyjdzie taki moment (nie uogólniam, że w każdym związku i o tym samym czasie), kiedy mężczyzna pozną panią Kochankę, najpierw potencjalną, potem coraz bardziej realną i pożądaną. Nie musi byc ładniejsza, zdolniejsza, mądrzejsza od Jego Kobiety. Nie musi lepiej radzic sobie w łóżku. Nie musi gotowac, może nawet spalic czajnik. Wystarczy, że jest inna. Pachnie nowością, w dotyku jest jak nowa kanapa- jeszcze niedopasowana do ciała, miękka i szorstka zarazem. Aż chce się dotykac, wtulac, podziwiac.


człowiek zaspokaja swoje potrzeby fizjologiczne. Potencjalna Kochanka dąży do zaspokojenia potrzeby seksu. Pan mężczyzna jest psem, daje się uwieśc Kobiecie jak kości wypełnionej środkami odurzającymi. To wyjaśnia dlaczego zdradzamy- z najniższych w hierarchii pobudek, z jałowości życia, szału pochwy i penisa. Lubimy seks. Wszystko się zgadza.

Tylko dlaczego zdrada tak bardzo nam przeszkadza? Dlaczego jej szukamy, szperamy w męskich kieszeniach? Szukamy śladu błyszczyka Lancome, żeby się jeszcze bardziej upodlic, bo my używamy taniego L'oreal?

Po kolei. Mamy już określoną sytuacje, wszystkie czynniki, tajemne znaki i rytuały są nam znane. Jego Kobieta w domu, Mężczyzna w drodze do Kochanki w pościeli. Teoretycznie układ idealny. Rozwiązań tutaj może byc kilka, kilkanaście. Skupię się na takim prostym, oklepanym. Później, analogicznie wszystko da się wyjaśnic.

Pierwszy szczebel drabiny. Potrzeby fizjologiczne- zaspokojone. Jedzenie, picie, sen, odpoczynek, seks. U wszystkich naszych nieszczęsnych bohaterów w rubrykach obok ocena celująca, podpis dziekana. Mogłoby się wydawac, że trzeba szukac dużo dalej, ale... co z tą hiperważną potrzebą bezpieczeństwa? czy Kochanka będzie czuła się bezpiecznie w teoretycznie idealnym układzie z zajętym Mężczyzną? Nie.
Kobiety są naiwne, ona też. Może myślec, że się zakochała, może chce z nim iśc rano po bułki i po mleko. Po pewnym czasie zaczyna myslec, że jej też się coś od życia należy. Że On się należy. Że dała mu tyle, to powinien jej oddac. W nadmiarze.
A tak naprawdę ciągle się boi- zostawi mnie; już nigdy nie zadzwoni; Jego Kobieta się dowie; moja mama się dowie; sąsiad się dowie; Bóg mnie nie zbawi; pójdę do piekła.
Mężczyzna, który ma Swoją Kochankę nie może dac jej poczucia bezpieczeństwa. Daje jej tylko czas i kutasa. Może trochę uczuc. I też się boi- Moja Kobieta się dowie; Moja Kobieta zostanie poinformowana przez Moją Kochankę; Moja Kobieta zostanie poinformowana przez Matkę Mojej Kochanki albo jej sąsiada; kłamstwo ma krótkie nogi; Bóg wie; pójdę do piekła; kurwa, kiedyś mi nie stanie.
Taką nie-bezpieczną szamotaninę myśli, brak czasu, zużycie libido zauważa Jego Kobieta. Zauważa ten pieprzony Lancome na Jego koszulce. I boi się- On ma inną; On ją kocha; On mnie zostawi; On mnie nie kocha; On mi nie kupi tego samochodu; On nie będzie chciał dziecka; On pójdzie do piekła; Zabiję go i ja pójdę do piekła; Moi znajomi wiedzą; Sąsiad wie; Zostanę sama z tym kredytem na 30 lat. I niestety ma rację.

Z tej sytuacji nie ma wyjścia ewakuacyjnego. Wszyscy będą zakładnikami Napastników o imionach Brak Bezpieczeństwa, Brak Zabezpieczenia Emocjonalnego, Brak Lokaty Lojalnościowej. Ta zdrada się wyda. Będzie kaszana. Będzie źle. Ale nie mieszajcie w to miłości. Ona jest później. Gdyby była taka ważna, byłaby podstawą piramidy. Moglibyśmy kochac wszystkich i wszystko, bez pretensji i zdrad, ze snującym się z każdego pora skóry zapachem gumy Turbo. Bezkarnie.

A tymczasem potrzeba bezpieczeństwa zwalnia zawleczkę granatu zazdrości. Jako ludzie wierzymy, że naszą gwarancją jest drugi człowiek. Odpowiedzialny za nas, przyszłośc, herbatę w zimę i kisiel na smutki. Tylko- nasuwa się wniosek- to nie zależy od ludzi. Bo jak miłośc może byc elastyczna, tak potrzeba bezpieczeństwa jest trudna do przejścia niczym niektóre japońskie logiczne gry online.
Udaje się tylko nielicznym. Geniuszom. Nie takim intelektualnym i emocjonalnym cipom jak ja.